Pietruszka kocha wszelkie elektroniczne gadżety. Wszystkie grające, świecące, migające ustrojstwa, które za czasów Pana Maruniowatego były wyłączone, teraz są zaopatrzone w nowe baterie. W domu panuje nieustanna kakofonia i dyskotekowe światła. Do ulubionych należy też zabawka z dotykowym ekranem, którą Bebikus Pierwszy pogardził całkowicie. Czas w łóżeczku, zamiast na drzemce, jest spędzany na ustawianiu kolejnych melodyjek w karuzeli. Ogólnie - wszystko co ma guzik musi zostać uruchomione.
Dostał zabawkę bez baterii. Zignorował kolorowe koraliki i inne elementy mechaniczne i z rosnącą irytacją naciska klawisz. Widzę jak nad łepkiem unosi mu się chmurka "no co jest? coś się powinno dziać jak naciskam". Wkładam baterie. Mała łapka naciska klawisz, rozlega się kolejny elektroniczny pisk, światełka błyskają, mała buzia szczęśliwa "no wreszcie!".
W szpitalu, w trakcie badania dostał zabawkę mechaniczną. Żeby uruchomić zapadki trzeba coś pociągnąć, przekręcić itp. A Pietruszka delikatnie jednym paluszkiem naciska i brewki do góry, że klawisz nie działa. Pokazuję, jak to działa. Na buzi zainteresowanie. I za chwilę znów - jednym paluszkiem dotyka dźwigni - przecież żadna z jego zabawek nie wymaga wysiłku.
Chyba muszę kupić jakiś gadżet z mechanicznymi efektami. Niestety pozytywki wymagające pociągnięcia sznurkiem nie cieszą się zainteresowaniem. Ciekawe, że u takiego malucha poczucie sprawstwa wiąże się z elektroniką, a nie fizycznymi działaniami.
Dostał zabawkę bez baterii. Zignorował kolorowe koraliki i inne elementy mechaniczne i z rosnącą irytacją naciska klawisz. Widzę jak nad łepkiem unosi mu się chmurka "no co jest? coś się powinno dziać jak naciskam". Wkładam baterie. Mała łapka naciska klawisz, rozlega się kolejny elektroniczny pisk, światełka błyskają, mała buzia szczęśliwa "no wreszcie!".
W szpitalu, w trakcie badania dostał zabawkę mechaniczną. Żeby uruchomić zapadki trzeba coś pociągnąć, przekręcić itp. A Pietruszka delikatnie jednym paluszkiem naciska i brewki do góry, że klawisz nie działa. Pokazuję, jak to działa. Na buzi zainteresowanie. I za chwilę znów - jednym paluszkiem dotyka dźwigni - przecież żadna z jego zabawek nie wymaga wysiłku.
Chyba muszę kupić jakiś gadżet z mechanicznymi efektami. Niestety pozytywki wymagające pociągnięcia sznurkiem nie cieszą się zainteresowaniem. Ciekawe, że u takiego malucha poczucie sprawstwa wiąże się z elektroniką, a nie fizycznymi działaniami.
Komentarze
Prześlij komentarz