Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z kwiecień, 2016

logika przedszkolaka

Tygrys jest kucharzem, bo robi jedzenie z ludzi. I jest drapieżnikiem bo to zjada. To rzekł Maruniowaty, lat 4,5 Przypomniała mi się rubryka "satyra w krótkich majteczkach" w jednej z danych gazet.

Książka dla dużego i malego, Findus się u nas pojawił.

Są takie książki, które dotykają paluchem żywych emocji. Raczej nie spodziewam się ich wśród opowiadań dla dzieci, ale... "Kiedy mały Findus się zgubił" dotyka. Samotność człowieka, dla którego jedynym powodem do wstania rano jest mały kotek dotyka chyba bardziej emocji dorosłego niż dziecka. Bez wątpienia dotyka też moich osobistych wspomnień. Młody chyba przefiltrował treść przez własne wspomnienia przyjaźni z naszymi już nie żyjącymi kotkami, w każdym razie historia go wyraźnie wciągnęła. A książeczka znajdzie u nas swoje miejsce, bo o to po raz pierwszy Pan Maruniowaty wspólnie ze mną przeczytał tak długą opowieść, czytaliśmy trzy dni. Wracaliśmy wspomnieniami do poprzednich stron upewniając się, czy wszystko pamiętamy. Szukaliśmy na złożonych ilustracjach odniesień do treści. To też duży krok od serii z Kicią Kocią (nadal dominującą w naszym domu, Pietrucha złapał bakcyla, wierszyków nie lubi, woli Kicię Kocię), z uproszczonymi ilustracjami, do naprawdę złożonych obra

Muminki stosują pozytywny labeling

Nie czytałam Muminków w dzieciństwie, a nawet gdybym czytała to i tak - powrót do literatury dziecięcej kiedy już masz na swoim grzbiecie bagaż doświadczeń - to całkiem nowa jakość. Ostatnio czytaliśmy "Muminek i zaginiona luneta" . Muminkowi ginie luneta (jak łatwo się domyślić...), Mała Mi twierdzi, że ukradli ją Topik i Topcia, mama Muminka wysuwa teorię, że ktoś pewnie lunetę pożyczył i na pewno odda. Topik i Topcia oddają lunetę a Muminek podkreśla, że bardzo o nią dbali i w nagrodę powinni przez jeden dzień w tygodniu ją użytkować. Topik i Topcia w efekcie bardzo dbają o lunetę. I tak to w skrócie mamy pozytywne działanie zjawiska naznaczania społecznego. Coś czego dorośli nie rozumieją. Może nie czytali Muminków a może zapomnieli, a może po prostu cała nasza kultura nakierowana jest na negatywny labeling. Bo negatywne działanie naznaczania społecznego łatwo można napotkać - witamy  w każdej korporacji, gdzie standardowo zakłada się, że każdy pracownik jest przeciętn

Rozwój mowy

Maruniowaty uczył się mówić jakby składał puzzle. Po kawałku dobierał słowa do zdania. Kombinował z formą gramatyczną. Niektóre błędy długi czas stanowiły domowy żart, jak to, że da coś mamusiowi i tatusiowi. Pietrucha ma tendencje do tworzenia swojego języka. Wprowadza kolejne określenia dzwięko-naśladowcze, których starszy nigdy nie używał, a które są tak oczywiste i zrozumiałe, że odbiorcy nie chce się poprawiać. I tak mamy "miau"(kot) "hau" (pies), "ciu-ciu" (ciuchcia... nie cukierek), "brum" (samochód), "am" (jedzenie) i masa innych doraźnie. Powoli niepokoi mnie, że te dzwięko-naśladowcze określenia wynikają z problemów z wymową. Już kilka miesięcy temu Pietrucha zaczął składać całe zdania, w poprawniej formie gramatycznej, ale wymowa była fatalna - taka, że tylko najbliżsi mieli szansę wyodrębnić słowa. Ostatnio porzucił te zdania na rzecz prostych dźwięków naśladujących otoczenie. Co więcej trudno mu się skupić na wysłuchiwaniu