Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z kwiecień, 2015

Nocleg z dzieckiem, czy to da się przeżyć?

Podziwiam szczerze rodziców wyjeżdżających "na wczasy" z dziećmi do maleńkich pokoików w pensjonatach. Rozumiem kwestie finansowe, ale w tej samej cenie co pokój w pensjonacie, można znaleźć mieszkanie wakacyjne, szumnie zwane "apartamentem". No dobra, te apartamenty często mają 30m2 i nie ma w pakiecie jedzonka, ale tak naprawdę istotna jest sypialnia na maluchów i kuchenka. A co mnie tak naszło? A naszło mnie, bo kilka dni temu musieliśmy wyjechać w Polskę, trasa była za długa, żeby od razu wrócić, więc nocowaliśmy w pensjonacie właśnie. Owszem dostaliśmy pokój, gdzie wygodnie dało się ustawić łóżeczko. Godzina 20, układamy malucha, otulamy, gasimy światła, wstrzymujemy oddech... Dziecko czujne jak ważka, staje do pionu jak tylko usłyszy szelest. Wyłączamy tablety, telefony i tkwimy bez ruchu do 22. Nie ma mowy o rozmowie, nawet szeptem, małżonek i ojciec dzieciom zapewne w duchu rozpacza nad tym piwem, co sobie skrzętnie przyniósł do pokoju. Ja w duchu dziękuję w

nie tylko lofty

Mam słabość do architektury fabrycznej i w ogóle ceglanej. No nie, w lofcie z dwójką małych wrzaskunów na pewno nie chciałabym mieszkać ( bo zapewne oszalałabym od pogłosu wrzasków) ale oglądać ten typ budownictwa lubię. I stąd pomysł na rodzinny spacer po dawnym mieście faktycznym. Dobre przy założeniu, że dzieci są wystarczająco małe żeby cieszyć się samym spacerem z rodzicami, bo na atrakcje pro dzieciowe nie ma co liczyć w Żyrardowie. No i należy się wybrać w ciepły dzień, żeby spokojnie cieszyć się spacerem. Nam lekko zadki zmarzły. A to zdjęcie jest zupełnie nie reprezentatywne, ale fajnie wyszło, o. Zdjęcia "kanonicznych" elementów wycieczki wyszły, ale na spacer. Ze strony miasta można pobrać trasę spaceru i to jest dla mnie duży plus wycieczki, etap myślenia "co zobaczyć" odpada, genialne zwłaszcza w momencie, kiedy od hasła "to jedziemy gdzieś" do upychania w samochodzie mija 30 minut i jest poświęcone na wyłapanie potomków. A zresztą z

Chomiczówka, chomiczówka

 Niewiele osiedli doczekało się własnej piosenki, prawda? Ale nie ma już tamtej Chomiczówki, niezbyt czyste i niezbyt bezpieczne blokowisko zmieniło się w jedno z przyjemniejszych osiedli Warszawy. Zaskakujące jak ładnie się zestarzało to blokowisko z lat '70, podczas gdy niektóre z tego okresu już zmieniły się w slamsy. No i mnie też zmieniła się perspektywa. Wyprowadziłam się kilkanaście lat temu. "Mama, tam jest plac zabaw! I tam też jest plac zabaw. Mama! Plac zabaw! Tam chodźmy i tam chodźmy!". (jedna z tych huśtawek jest "zabytkowa", a jak skrzypi....) Pomiędzy kilkunastopiętrowymi blokami zamknięta jest bardzo duża przestrzeń wspólna. Place zabaw, "górka" do zjeżdżania, zadrzewione tereny do spacerów, asfaltowe uliczki na których bezpiecznie przedszkolak może gonić na hulajnodze a bebikus młodszy na rowerku. Dla moich maluchów wielka atrakcja.  Maruniowaty może z jednego placu zabaw na drugi przejechać na hulajnodze. W miejscu gdzie mies

Jak zrobić muzeum

"Ustawię tu jeszcze kilka samochodzików i mogą przychodzić ludzie, bo to będzie muzeum!" mamrocze przejęty Pan Maruniowaty ustawiając samochody na brzegu wanny. "bo ludzie mogą przychodzić do muzeum i ludzie mogą przychodzić do naszej łazienki, bo to teraz jest muzeum"  Co prawda wizja ludzi odwiedzających moją łazienkę jakoś mnie nie zachwyca, ale zabawa pokazuje, że wizyta w Muzeum Motoryzacji i Techniki w Otrębusach, była dobrym pomysłem. Tak naprawdę do mogliśmy do samego muzeum nie wchodzić, bo pod bramą ustawione są autobusy, w tym piętrusy, do których można wchodzić. No i Genia stoi na wieździe, znaczy ten ... za dużo razy Autka oglądałam, nie Gienia rzecz jasna, tylko samochód z czasów, kiedy samochody jeszcze wyglądały jak powozy bez konia. Jak parkowaliśmy obok, to małemu tak się głowa kręciła, że mało jej nie ukręcił... (a ja niestety nie zabrałam aparatu i nie mam dobrego ujęcia autobusów! Jest za to Gienia z komóreczki) "Za moich czas

Domowy sweter przedszkolaka

No proszę, udało mi się zrobić ładne zdjęcie. Tłumy szaleją. Szał ciał i uprzęży. Nic to, że nie bardzo widać, co w zawiniątku jest. Ale kolor właściwy, a całość estetyczna. Pozwólcie, że się chwilę pozachwycam. Bo odkąd mam dzieci moje życie straciło na estetyce. Zyskało w wielu innych wymiarach, ale estetyka cierpi i łka.  A kompozycja zdjęć nie spędza mi snu z powiek, statywu raczej nie wyciągam (to też jest zrobione "z ręki"), instrukcji do ustawień manualnych nadal nie przeczytałam. Bywa. Nie ma co się oszukiwać - odkąd wszyscy mamy łącza z dużą przepustowością, sensem internetu stał się obraz a nie słowo. Może to czas aby dinozaury przeprosiły się z własnymi analogowymi kajecikami? A w zawiniątku jest prosty sweterek dla przedszkolaka. Rozmiar 110 mniej więcej. "Domowy", bo temperatura w przedszkolu zimą to 26 stopni. Mhm. Dwadzieścia sześć. I pani opiekunka się mnie pyta, czy dziecku można zdjąć wierzchnią bluzeczkę czy może ma chodzić w dwu? Najlepi

Jak objaśnić dziecku świat?

Zrobiło się nieco cieplej (z akcentem na "nieco"), dzieciaki prawie zdrowe (z akcentem na "prawie", a jakże), nadszedł czas by przynajmniej raz w tygodniu gdzieś rodzinnie ruszyć. Tak żeby było ciekawie dla wszystkich i tak żeby dało się wyrobić między jedną inhalacją a kolejną. Jednym z pomysłów było muzeum kolei w Sochaczewie. To oddział muzeum warszawskiego, więc mniej więcej wiedziałam czego się spodziewać. Dla dorosłych - oba te muzea to rozpacz i żenada i trzeba się nastawić, że oglądasz to jak kreskówkę, nie zastanawiając się nad realiami. No i musisz jeszcze zignorować otoczenie muzeum. Absolutnie wszystkie eksponaty są wyprute z zawartości i słabo (albo i wcale) opisane. Takie wydmuszki. A dookoła bloki mieszkaniowe. Dla dziecka 2-4 lata - prawie raj na ziemi. Bloków nie widzi, bo patrzy niżej, a dookoła milion Starych Pitów . Sochaczew wypada lepiej niż Warszawa, tu przynajmniej rdza nie wyłazi spod farby, a informacje nie są w postaci naklejonych

Czytania nigdy za wiele

Czytam, odkąd mam dziecię, z którym trzeba siedzieć w domu, czytam nawet więcej. Z tą różnicą, że książki zamieniłam na czytanie na smartfonie. Czyli e-bok, albo blogi. Dziś przeczytałam taki zestaw: http://nietypowamatkapolka.blogspot.com/2015/04/matka-polka-uciemiezonanowy-rodzaj.html http://biegiemprzezpola.blogspot.com/2015/03/cztery-medale-weroniki.html Trzeba patrzeć na tą piękną stronę życia.