Mam wrażenie, że ilekroć wejdę na social media atakują mnie dietetyczne przepisy. Pewnie dlatego, że inne "atakujące" rzeczy uważam, za bardziej sensowne i przez to nie rzucają mi się w oczy, a wręcz daję się wciągać w ten spacer po wirtualnym, hmm, bagnie? Z tymi dietami to jest trochę zabawnie, bo wiele z przepisów jest albo nie logiczna (i nie mają prawa być jadalne w takim czysto ludzkim sensie, jak np kawa z olejem, łeeee) albo, nooo, wysokokaloryczna, taka bardzo, bardzo.... bardzo pokazująca, że autorzy i autorki nie mają pojęcia o tym, jakie wartości kaloryczne mają np orzechy i daktyle, szalenie popularne w dietetycznych przepisach. Dziś np insta poleca kakao z zmiksowanych nerkowców. Już mi gdzieś wcięło ten post, więc będzie z pamięci: autorka jest dumna z kilku tygodni bez używania cukru i słodzików (no w sumie fajnie, ludzie tak żyli przez tysiące lat, no może z dokładnością do dość powszechnego używania słodzika zwanego miodem, który wyżerali wszędzie na kuli z
Na stronach niektórych online'wych sprzedawców tytuł jest wykropkowany. Nie ładnie przeklinać. Kobiety nie przeklinają, nie denerwują się, nie podnoszą głosu, po prostu ogarniają. A przynajmniej taki jest ogólny przekaz jak poprawnie być kobietą w naszym kręgu kulturowym. Gdzieś wyczytałam (nie pamiętam gdzie i szukać mi się nie chce bo to nie takie istotne), że autorka była zdziwiona popularnością tej powieści w Polsce. Ależ to przecież jest historia klasycznej matki Polski, powielana w milionach żyć u nas lokalnie. Tylko przeklinać nie wypada. Bohaterce też zresztą nie wypada. Jesteś kobietą to ogarniasz. Swoje i cudze. Pilnujesz. Organizujesz. Sprawdzasz. Jesteś odpowiedzialna. Jesteś wkurzona, ze musisz pilnować, ale jesteś odpowiedzialna więc pilnujesz. Odkładasz na bok swoje rzeczy. Wkurw Ci rośnie, bo mało że pilnujesz dzieci (na to się pisałaś) to pilnujesz też dorosłych. Nie tylko w rodzinie. Zawodowo też często bywasz notesem, kalendarzem i książką telefoniczną z faktu b