Z początkiem roku wszedł w życie zapis o zakazie sprzedaży energetyków osobom niepełnoletnim. Mam wrażenie, że wszedł w życie głównie pod naciskiem nauczycieli mających nastoletnich uczniów, których to nauczycieli energetyki kluły w oczy i dawały im poczucie braku kontroli. Bo przecież dorzucanie zajęć i prac domowych tak, żeby dziecko nie miało czasu na życie, jest ok. Ratowanie się kofeiną przez dziecko ok nie jest.
"Bo oni grają po nocach i potem chodzą niewyspani"
Przysypiająca pani nauczycielka z kawusią na biurku jest spoko, ale ty smrodzie znaj swoje miejsce w szeregu. Jak bardzo coś z nami dorosłymi jest nie w porządku? Może paniom nauczycielkom by tak kawy zakazać?I niech chodzą wcześnie spać a nie ziewają na lekcjach.
Tak na marginesie, stara jestem, więc pamiętam wprowadzanie zakazu sprzedaży piwa i zakaz sprzedaży papierosów. Czy dzięki temu młodzież przestała pić i palić?
Pali mniej, bo bardziej trendy się zrobiło wapowanie.
I pije mniej, bo bardziej trendy są (niestety!) inne środki.
Ale pali i pije.
Energetyki też będzie kupować.
I w tym ostatnim wypadku - poproszona o zakup, kupię nieletniemu bez problemu taki napój.
My w Polsce mamy jakąś obsesję z tym, że kofeina jest tylko dla dorosłych.
Jako wiecznie niedospane i nieprzytomnie senne dziecko pojechałam kiedyś na wakacje do NRD. I okazało się, że oni na stół "dla dzieci" stawiają normalną kawę z mlekiem. Nie inkę czy jakieś zbożowe g*. Normalną kawę z mlekiem. Populacja dzieci NRD od tego nie wymarła. Ale oczywiście polska kadra opiekunów zrobiła wielką chryję, bo jak to tak KAWĘ DZIECIOM?! Niemcy nas trują! U nas to można było dziecku co najwyżej dać kofeinę w kropelkach, kawę broń boże (poważnie, lekarz zapisał mi kropelki, ale kawy nadal nie wolno było)
(A Francuzi dają dzieciom wino do obiadu i też nie wymarli. W Niemczech 16-latek może legalnie pić piwo i świat się nie skończył)
Dzieci mają prawo być niewyspane. Jak się od nich oczekuje, że o gdzie 8:00 będą na 100% aktywne i w podskokach rozwiązywać równania z 2 niewiadomymi to dajmy się im ratować kawą albo energetykiem, bo my też tak robimy. I nie stawiajmy znaku równości między nastolatkiem ważącym 60+ kg a maleńkim dzieckiem. Zapewniam, że te 60+ kg nie dostanie wstrząsu od filiżanki espresso ani puszki energetyka. Optowałabym raczej za espresso bo energetyk ma trochę innych rzeczy niż kofeina i naprawdę tu jeszcze marka robi różnicę, ale ... no ja kawy nie lubię i mi szkodzi, więc nie będę w tej kwestii świata zbawiać. Po prostu dajmy dzieciom żyć, zamiast trzymać je w kagańcach i na smyczy. One się i tak z tej smyczy urwą.
Komentarze
Prześlij komentarz