Pan Pietruszka bawi się na podłodze. Wyjątkowo spokojnie, bo już wieczór i maluch zmęczony usiadł wreszcie na zadku. Wpada Pan Maruniowaty, wracający z przedszkola. Nagle mam wrażenie, że wszystko wybuchło. Jeden coś chce, drugi piszczy. Jeden lata, drugi go ciągnie za spodnie. Wysypują sobie zabawki na głowy, w powietrzu śmigają klocki, przeskakuję nad smochodzikami wyjeżdżającymi znikąd.
"Jak oni są dwaj na raz, to mam wrażenie, że wszystko jest w ruchu" mówię do męża.
"Jakbyśmy byli w korporacji, to bym ci powiedział, że właśnie osiągamy efekt synergii"
No właśnie - można by tłumaczyć na takim przykładzie sens synergii, tylko kto by to wtedy wpisywał w cele biznesowe?
"Jak oni są dwaj na raz, to mam wrażenie, że wszystko jest w ruchu" mówię do męża.
"Jakbyśmy byli w korporacji, to bym ci powiedział, że właśnie osiągamy efekt synergii"
No właśnie - można by tłumaczyć na takim przykładzie sens synergii, tylko kto by to wtedy wpisywał w cele biznesowe?
Też tak mam jak starszy wróci z przedszkola. I nagle także aktywują się koty ;)
OdpowiedzUsuńU nas kot znika. Normalnie robi "puff" i rozpływa się w powietrzu goniony pytaniami "dlaczego nie można ciągnąć kotka za ogon?" ;)
Usuń