Jaka liczba dzieci w rodzinie jest optymalna? Ile "Bóg da"? Ale Bóg dał nam też rozum, a rozum umożliwił dojście do wiedzy "jak się robi dzieci".
Więc ile?
Ile wlezie?
Czy też tyle, tle możemy utrzymać i wychować? I ta liczba siłą rzeczy będzie różna w różnych rodzinach?
Papież nie jest dla mnie osobiście autorytetem, ale doceniam istotną rolę papiestwa we współczesnej kulturze i społeczeństwie. W tym kontekście zwrócenie uwagi na to, że katolik to nie królik i powinien do liczby swych dzieci podchodzić odpowiedzialnie - takie stwierdzenie jest bardzo interesujące. Tym bardziej, że zostało osadzone w konkretnym kontekście - kobieto, jeśli masz za sobą siedem ciąż zakończonych cesarskim cięciem to nie pakuj się w ósmą. I tu nie trzeba być ani papieżem ani lekarzem, żeby rozumieć, że taka ciąża łatwo może skończyć się pęknięciem macicy a co za tym idzie sporym prawdopodobieństwem śmierci matki lub dziecka.
Sugestia papieża, że optymalna jest trójka opiera się zapewne na życiowych obserwacjach. Faktycznie większość kobiet trzy ciąże donosi bez strat, a z trójką dzieci w cywilizowanym świecie da się jakoś przeżyć, im więcej tym trudniej. Tym mniej czasu rodzice mogą poświęcić na wychowanie, tym bardziej sfrustrowani są walką o przetrwanie.
Tej wiedzy jednak pan Terlikowski nie przyswaja i słowa papieża wziął do siebie. I wziął się obraził. I przykro mu i smutno. No normalnie iście chrześcijańska skromność i iście katolickie podporządkowanie papiestwu. Przykro komuś, kto sam nigdy nie zwraca uwagi na to, czy jego słowa nie ranią. I domaga się wskazania, które to jego dziecko jest nieoptymalne. A ja mu zazdroszczę, że te dzieci są optymalne naprawdę. Nie pojął, ze zrozumieniem bliźniego ma problem taki sam jak z empatią. Uosobienie powiedzenia "syty głodnego nie zrozumie".
Przeczytałam swego czasu kilka wywiadów z Terlikowskimi. Ciekawiło mnie ich życie. Otóż to są dobrze sytuowani ludzie. Nie mają problemów ani z opłatami za przedszkola i inne podręczniki, ani ze zorganizowaniem opieki jak pani Terlikowska ma akurat audycję w radiu a pan Terlikowski w TV. Walka o byt nie przysłania im świata, więc mają czas i na wychowywanie. Mają pieniądze na książki i "kulturalne" wydatki, nie dokonują wyborów rzędu buty czy książka. Uderzyło mnie rzucone lekko zdanie, że jak już kupili samochód z 8 miejscami, to nie będą wozić powietrza. Ot tak, wzięli i kupili. Bo przeciętny Polak to może sobie ot tak kupić taki samochód, naprawdę, z placem w nosie wręcz. Więc ich dzieci są optymalne, fajnie że mogą, fajnie że mają. Nie fajnie, że nie widzą świata poza czubkami własnych nosów, nie widzą rodzin, dla których jedno dziecko jest marzeniem nie do sfinansowania. Szkoda, że polski katolicyzm ma taką pyzatą, przekarmioną buźkę. Może gdyby miał buźkę nieco szczuplejszą, to więcej młodych rodziców znalazło by w nim realne oparcie? Może te kobiety, które sytuacja życiowa zmusza do aborcji, jednak by nie musiały? Któryś z poprzednich papieży zauważył, że pusty worek nie ustoi.
Więc ile?
Ile wlezie?
Czy też tyle, tle możemy utrzymać i wychować? I ta liczba siłą rzeczy będzie różna w różnych rodzinach?
Papież nie jest dla mnie osobiście autorytetem, ale doceniam istotną rolę papiestwa we współczesnej kulturze i społeczeństwie. W tym kontekście zwrócenie uwagi na to, że katolik to nie królik i powinien do liczby swych dzieci podchodzić odpowiedzialnie - takie stwierdzenie jest bardzo interesujące. Tym bardziej, że zostało osadzone w konkretnym kontekście - kobieto, jeśli masz za sobą siedem ciąż zakończonych cesarskim cięciem to nie pakuj się w ósmą. I tu nie trzeba być ani papieżem ani lekarzem, żeby rozumieć, że taka ciąża łatwo może skończyć się pęknięciem macicy a co za tym idzie sporym prawdopodobieństwem śmierci matki lub dziecka.
Sugestia papieża, że optymalna jest trójka opiera się zapewne na życiowych obserwacjach. Faktycznie większość kobiet trzy ciąże donosi bez strat, a z trójką dzieci w cywilizowanym świecie da się jakoś przeżyć, im więcej tym trudniej. Tym mniej czasu rodzice mogą poświęcić na wychowanie, tym bardziej sfrustrowani są walką o przetrwanie.
Tej wiedzy jednak pan Terlikowski nie przyswaja i słowa papieża wziął do siebie. I wziął się obraził. I przykro mu i smutno. No normalnie iście chrześcijańska skromność i iście katolickie podporządkowanie papiestwu. Przykro komuś, kto sam nigdy nie zwraca uwagi na to, czy jego słowa nie ranią. I domaga się wskazania, które to jego dziecko jest nieoptymalne. A ja mu zazdroszczę, że te dzieci są optymalne naprawdę. Nie pojął, ze zrozumieniem bliźniego ma problem taki sam jak z empatią. Uosobienie powiedzenia "syty głodnego nie zrozumie".
Przeczytałam swego czasu kilka wywiadów z Terlikowskimi. Ciekawiło mnie ich życie. Otóż to są dobrze sytuowani ludzie. Nie mają problemów ani z opłatami za przedszkola i inne podręczniki, ani ze zorganizowaniem opieki jak pani Terlikowska ma akurat audycję w radiu a pan Terlikowski w TV. Walka o byt nie przysłania im świata, więc mają czas i na wychowywanie. Mają pieniądze na książki i "kulturalne" wydatki, nie dokonują wyborów rzędu buty czy książka. Uderzyło mnie rzucone lekko zdanie, że jak już kupili samochód z 8 miejscami, to nie będą wozić powietrza. Ot tak, wzięli i kupili. Bo przeciętny Polak to może sobie ot tak kupić taki samochód, naprawdę, z placem w nosie wręcz. Więc ich dzieci są optymalne, fajnie że mogą, fajnie że mają. Nie fajnie, że nie widzą świata poza czubkami własnych nosów, nie widzą rodzin, dla których jedno dziecko jest marzeniem nie do sfinansowania. Szkoda, że polski katolicyzm ma taką pyzatą, przekarmioną buźkę. Może gdyby miał buźkę nieco szczuplejszą, to więcej młodych rodziców znalazło by w nim realne oparcie? Może te kobiety, które sytuacja życiowa zmusza do aborcji, jednak by nie musiały? Któryś z poprzednich papieży zauważył, że pusty worek nie ustoi.
Komentarze
Prześlij komentarz