Upał, w sypialni 27 stopni, a ja pod zimową kołdrą i dwoma kocami marznę jakby mnie ktoś wrzucił do przerębla. Dziecko sprzedało mi trzydniówkę. Kilka dni temu to starszy obnosił 39 stopni po okolicy. Ani z nim ani ze sobą nie wybrałam się do lekarza. Nie wierzę w leczenie kozim mlekiem i ziółkami, zwłaszcza że obaj moi synowie urodzili się dzięki nowoczesnej medycynie, ale średnio kumaty rodzic jest w stanie wyleczyć kilkulatka z kataru, drobnego przeziębienia czy sztandarowego trzy dniowego wirusa. Dopóki jestem na urlopie wychowawczym, to mam ten komfort, że chore dziecko mogę po prostu zatrzymać w domu, posadzić na kanapie, wcisnąć do ryjka środek przeciwgorączkowy, kontrolować picie i nie ciągać go niepotrzebnie po przychodniach. Oczywiście po powrocie do pracy trzeba będzie z każdą, nawet jednodniową niedyspozycją dziecka lub moją, taszczyć się do lekarza i to jest paranoja. Interniści i pediatrzy tracą czas na przypadki, które wymagają tylko wypisania trzydniowego zwolnienia. W naszej rzeczywistości obowiązuje dogmat łapania złodzieja i uszczelniania systemu ZUSowskiego. Na każdą niedyspozycję musi być zwolnienie, które na dodatek trzeba do pracodawcy dostarczyć w ściśle określonym czasie. I tak chory, zamiast leżeć i łykać ibuprom, lata po okolicy rozsiewając zarazki, marnując czas lekarzy i dostarczając zajęcia armii urzędników. Patrząc na to bez emocji - taniej i zdrowiej byłoby dopuścić do pewnej liczby zwolnień 3 dniowych "na żądanie". W końcu jak mam gorączkę to nie potrzebuję lekarza do stwierdzenia tego faktu.
A tak nawiasem mówiąc mamy na urlopie macierzyńskim/wychowawczym nie chorują z definicji. Zawsze muszą być dyspozycyjne. Całe szczęście, że tym razem trafił mi się długi weekend.
A tak nawiasem mówiąc mamy na urlopie macierzyńskim/wychowawczym nie chorują z definicji. Zawsze muszą być dyspozycyjne. Całe szczęście, że tym razem trafił mi się długi weekend.
Ja mam szczęście w postaci instytucji Babci, no i pracę, ze mogę wziąć 26 dni "na żądanie" :p
OdpowiedzUsuńTeż nie chodzę z katarami do lekarza, myślę, ze z przychodzi przywlókłby gorszą zarazę.
Zdrowia życzę.