Maruniowatemu znudziły się wierszyki jak miał dwa latka i jeszcze dobrze nie mówił. Skąd wsiąść książki dla szkraba? Kolejne zadanie w grze w rodzicielstwo. Internetowe księgarnie serwują kategorię 3-7 lat. Bardzo pomocne, bardzo... Sieciowe księgarnie oferują wydawnictwa licencyjne. Barbie dla dziewczynek, Cars dla chłopców, do tego Hello Kitty i trochę tradycyjnych bajek. Te ostatnie odpadają, nijak nie przystają do świata, który otacza malucha, a bajka ma ułatwiać zrozumienie i przyswojenie pewnych zachowań, a nie utrudniać. Bazyliszek był fajny 200 lat temu, teraz mi raczej maluchy nie wlezą do nieznanej piwnicy w sąsiedniej kamienicy - z braku zarówno kamienicy jak i stosownych, niezamkniętych piwnic. (Swoją drogą rzeczoną historię o bazyliszku kupiłam na poczcie)
Na początek były książki o Złomku, bajki o autach są naprawdę fajne, ale oprócz poematów o przyjaźni i wartości treningu potrzebowałam czegoś, co pomoże dziecku pokonać lęk przed samodzielnym spaniem. I tak zawitała do nas "Kicia Kocia nie może zasnąć", a zaraz potem kolejne książeczki z serii. Siłą Kici Koci jest spójność ilustracji z tekstem. To nie są ilustracje do tekstu, obrazki są częścią opowieści. I są to obrazki narysowane tak, jak rysuje dziecko - od szczegółu do ogółu i mocno uproszczone. Stąd tylko krok do pomysłu na maskotkę - rysunek jest na tyle uproszczony, że da się go odwzorować w 3 wymiarach. Zabawka okazała się na tyle udana, że dołączyła do zestawu sypialnianego, ba, nawet wystrofowała się na prowadzenie i obecnie jest główną przytulanką-usypianką.
Zrobiona w całości na drutach. Buzia wyszywana. Oczka udały się zachwycająco. Najsłabszym ogniwem są wąsiki - będące zwykłymi frędzelkami.
A najpiękniejsza jest sukienka - guziki są odpinane. Kształt przesadzony i taki miał być, ale właściwie to kilka drobnych modyfikacji i byłaby cudna sukienka dla malucha, a ja mam dwu chłopców, ech.
Małżonek w między czasie dopytywał ile czasu zajmuje zrobienie takiej zabawki. W teorii, gdybym robiła według wzoru, albo po prostu usiadła i wyliczyła wszystko, niczego nie poprawiała po drodze 10 razy i nie miała pomocników, to jest to zrobienia w mniej niż dzień. W praktyce każdą część robiłam kilka razy, co jakiś czas odkrywając, że włóczka zamiast w kłębku, kończy się w żołądku kota włóczkogryza. Tragiczna śmierć włóczkogryza w między czasie też nie pomogła. Kot zmarł w skutek zaplątania nitki w jelitach. Włóczki mu nie szkodziły, ale dorwał się do zwykłej nici maszynowej. Nadal nie mogę sobie darować, że jej nie schowałam.
O, na powyższym zdjęciu widać, że Kicia Kocia ma ogonek profesjonalnie wygięty w literę "j". Największe wyzwanie. Ogonek jest zrobiony rzędami skróconymi, spróbujcie rzędów skróconych na na kółku z 8 oczek, a świat potem nie będzie taki sam. I tak zeszło miesiąc na robieniu, a kolejny na zbieraniu się do zdjęć.
Mam już następny pomysł na zabawkę - Tayo. I zebra w tym stylu, ale nie z wzoru, to by nie było zabawne.
Na początek były książki o Złomku, bajki o autach są naprawdę fajne, ale oprócz poematów o przyjaźni i wartości treningu potrzebowałam czegoś, co pomoże dziecku pokonać lęk przed samodzielnym spaniem. I tak zawitała do nas "Kicia Kocia nie może zasnąć", a zaraz potem kolejne książeczki z serii. Siłą Kici Koci jest spójność ilustracji z tekstem. To nie są ilustracje do tekstu, obrazki są częścią opowieści. I są to obrazki narysowane tak, jak rysuje dziecko - od szczegółu do ogółu i mocno uproszczone. Stąd tylko krok do pomysłu na maskotkę - rysunek jest na tyle uproszczony, że da się go odwzorować w 3 wymiarach. Zabawka okazała się na tyle udana, że dołączyła do zestawu sypialnianego, ba, nawet wystrofowała się na prowadzenie i obecnie jest główną przytulanką-usypianką.
Zrobiona w całości na drutach. Buzia wyszywana. Oczka udały się zachwycająco. Najsłabszym ogniwem są wąsiki - będące zwykłymi frędzelkami.
A najpiękniejsza jest sukienka - guziki są odpinane. Kształt przesadzony i taki miał być, ale właściwie to kilka drobnych modyfikacji i byłaby cudna sukienka dla malucha, a ja mam dwu chłopców, ech.
Małżonek w między czasie dopytywał ile czasu zajmuje zrobienie takiej zabawki. W teorii, gdybym robiła według wzoru, albo po prostu usiadła i wyliczyła wszystko, niczego nie poprawiała po drodze 10 razy i nie miała pomocników, to jest to zrobienia w mniej niż dzień. W praktyce każdą część robiłam kilka razy, co jakiś czas odkrywając, że włóczka zamiast w kłębku, kończy się w żołądku kota włóczkogryza. Tragiczna śmierć włóczkogryza w między czasie też nie pomogła. Kot zmarł w skutek zaplątania nitki w jelitach. Włóczki mu nie szkodziły, ale dorwał się do zwykłej nici maszynowej. Nadal nie mogę sobie darować, że jej nie schowałam.
O, na powyższym zdjęciu widać, że Kicia Kocia ma ogonek profesjonalnie wygięty w literę "j". Największe wyzwanie. Ogonek jest zrobiony rzędami skróconymi, spróbujcie rzędów skróconych na na kółku z 8 oczek, a świat potem nie będzie taki sam. I tak zeszło miesiąc na robieniu, a kolejny na zbieraniu się do zdjęć.
Mam już następny pomysł na zabawkę - Tayo. I zebra w tym stylu, ale nie z wzoru, to by nie było zabawne.
A mozna taka zamowic kici kocie u Pani?
OdpowiedzUsuńOj to chyba by się nikomu nie opłacało ;). Lepiej spróbować samodzielnie zrobić. Buzię można wyszyć według fragmentów wyciętych z papieru.
OdpowiedzUsuńja niestety nie umiem robic na drutach ale dzieki pozdrawian
UsuńO musze zerknac na te ksiazeczki :-)
OdpowiedzUsuńKicia sliczna.
Przykro mi z powodu kociaka :-/