Przejdź do głównej zawartości

Da sie! przeniesiony z http://przyokazji.blox.pl/2013/09/23-Da-sie.html

Odkąd Pan Maruniowaty zaczął mówić, całkiem często rozmawia sam ze sobą (w końcu jak inaczej znaleźć równie elokwentnego rozmówcę, który nie mówi co chwila "nie rozumiem").
Z kąta w kuchni dochodzi mamrotanie "da się, da się, da się" .... to Maruń walczy z układanką :).
W takich chwilach moje dziecko mnie absolutnie zachwyca.
I przeraża mnie, że kiedyś on pójdzie do szkoły, gdzie pierwsze czego się nauczy to "nie da się i tak w ogóle siedź w ławce cicho".
Swoją drogą dla dwulatka genialna sprawa - baby puzzle Trefla - taki prosty pomysł, każdy obrazek składa się z dwu do max czterech elementów - dużych i różniących się kształtem. Obecnie ukochana zabawka.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Waga vs wiek

 Zabawne, że na tym blogusiu na krańcach internetowego świata miejscem odwiedzanym jest wpis o wadze.Cóż, obawiam się, że osoby, które tam trafiają nie znajdują jednak tego czego szukają. Niemniej jednak odświeżając temat, po upływie kolejnych lat nadal ważę tyle samo i nadal nie uważam podawanie wagi za coś wstydliwego. Tak, nadal ważę 78 kg. Niezmiennie też wg kalkulatora BMI jest to nadwaga. Równie niezmiennie zanim ktoś zacznie odnosić się do wyniku z BMI powinien poczytać o historii powstania tej skali i o tym jak ona się ma do budowy ciała. Ale powstrzymując się od własnej skłonności do dygresji - co się zmieniło, w oczywisty sposób zmienia się mój wiek, w mniej oczywisty to 78 zamiast być wartością skrajną stało się wartością średnią. I to pomimo, że po drodze miałam operację w ramach której usunięto kilka kilogramów wrogiego mięsa ze środka. Innymi słowy dupka ostatnio rośnie. Trochę w związku z wiekiem, bardziej w związku ze statusem. I tu jest główny punkt programu - ludzie c

Książka dla dużego i malego, Findus się u nas pojawił.

Są takie książki, które dotykają paluchem żywych emocji. Raczej nie spodziewam się ich wśród opowiadań dla dzieci, ale... "Kiedy mały Findus się zgubił" dotyka. Samotność człowieka, dla którego jedynym powodem do wstania rano jest mały kotek dotyka chyba bardziej emocji dorosłego niż dziecka. Bez wątpienia dotyka też moich osobistych wspomnień. Młody chyba przefiltrował treść przez własne wspomnienia przyjaźni z naszymi już nie żyjącymi kotkami, w każdym razie historia go wyraźnie wciągnęła. A książeczka znajdzie u nas swoje miejsce, bo o to po raz pierwszy Pan Maruniowaty wspólnie ze mną przeczytał tak długą opowieść, czytaliśmy trzy dni. Wracaliśmy wspomnieniami do poprzednich stron upewniając się, czy wszystko pamiętamy. Szukaliśmy na złożonych ilustracjach odniesień do treści. To też duży krok od serii z Kicią Kocią (nadal dominującą w naszym domu, Pietrucha złapał bakcyla, wierszyków nie lubi, woli Kicię Kocię), z uproszczonymi ilustracjami, do naprawdę złożonych obra

Mój nowy idol

 Uwielbiam Sam Smith. Tak naprawdę to uwielbiam przede wszystkim Unholly, ale każdy występ z promocją tego albumu, też z innymi nagraniami, oglądam z bananem na ryjku.  Pozytywny power tych występów jest niesamowity, jak też radosne pokazanie środkowego palca konserwatywnemu społeczeństwu. Właściwie to wszystkie stare punki powinny to kochać.  I trochę żal mi ludzi marudzących że "co się stało z dawnym Samem". No stało się tyle, że się wreszcie uśmiechnęło. Ono. Polski język ma problem z osobami niebinarnymi, ale to nie znaczy, że jakoś bardzo trzeba żałować, że ktoś jest niebinarny. Zwłaszcza jak jest już na takiej pozycji, że mogą mu skoczyć. Poprzednie wcielenie artystyczne Sama zupełnie mnie nie interesowało, to było takie smętne i nomen omen "bez jaj". Niebinarność Sama może gryzie czasem konwencjonalną estetykę w tyłek, ale show robi zajebisty. Bardzo, bardzo lubię. Lubię też za to, że oprócz kwestionowania binarnych podziałów, kwestionuje też to co jest "