Podziwiam szczerze rodziców wyjeżdżających "na wczasy" z dziećmi do maleńkich pokoików w pensjonatach. Rozumiem kwestie finansowe, ale w tej samej cenie co pokój w pensjonacie, można znaleźć mieszkanie wakacyjne, szumnie zwane "apartamentem". No dobra, te apartamenty często mają 30m2 i nie ma w pakiecie jedzonka, ale tak naprawdę istotna jest sypialnia na maluchów i kuchenka. A co mnie tak naszło? A naszło mnie, bo kilka dni temu musieliśmy wyjechać w Polskę, trasa była za długa, żeby od razu wrócić, więc nocowaliśmy w pensjonacie właśnie. Owszem dostaliśmy pokój, gdzie wygodnie dało się ustawić łóżeczko. Godzina 20, układamy malucha, otulamy, gasimy światła, wstrzymujemy oddech... Dziecko czujne jak ważka, staje do pionu jak tylko usłyszy szelest. Wyłączamy tablety, telefony i tkwimy bez ruchu do 22. Nie ma mowy o rozmowie, nawet szeptem, małżonek i ojciec dzieciom zapewne w duchu rozpacza nad tym piwem, co sobie skrzętnie przyniósł do pokoju. Ja w duchu dziękuję w...