Przejdź do głównej zawartości

Nieźle śpiewa jak na dziecko, które jeszcze nie mówi

Jedzie po ba ba ba ba baaa  śpiewa Pietruszek ciągnąc ciuchcię z wagonikiem. Melodia"jedzie pociąg z daleka" wychodzi mu całkiem wyraźnie. Momentami da się odróżnić także słowa. Problem jest jeden - w połowie zwrotki pociąg dojeżdża do nierówności na kanapie, która powoduje odłączenie wagonika. Zaś odłączenie wagonika powoduje wrzask. Pietruszka jest zdeterminowany aby zrealizować koncepcję obejmującą przejazd pociągu wraz z odśpiewaniem całej zwrotki.
Waga, jaką mały przykłada do muzyki, jest czymś całkiem odmiennym niż u starszego. Wpływa także na wybór bajek, muszą być z dobrą oprawą muzyczną. Świnka Peppa fałszuje, co wyraźnie irytuje najmłodszego.

Chodź, włączę ci Maxa i Ruby - wołam.
Rubi? - upewnia się tuptając do telewizora. Jak na niemówiące jeszcze dziecko ... całkiem nieźle gada. Rzuca od niechcenia jakiś tekst w rodzaju "gdziejestmarek", po czym wraca do swojego blablania, albo woła "pohehajcie" (no wymowa idealna nie jest) za oddalającymi się na spacerze rodzicami. Ewidentnie rozumie, co mówi, ale wcale nie przeszkadza mu to w traktowaniu paraliżującego wrzasku, jako głównej formy komunikacji.

Komentarze

  1. Myślę, że Młodszy szykuje jakąś niespodziankę w postaci kariery muzycznej :) Wcześnie rozpoczął śpiewnie i może będzie dalej kontynuował : )

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Książka dla dużego i malego, Findus się u nas pojawił.

Są takie książki, które dotykają paluchem żywych emocji. Raczej nie spodziewam się ich wśród opowiadań dla dzieci, ale... "Kiedy mały Findus się zgubił" dotyka. Samotność człowieka, dla którego jedynym powodem do wstania rano jest mały kotek dotyka chyba bardziej emocji dorosłego niż dziecka. Bez wątpienia dotyka też moich osobistych wspomnień. Młody chyba przefiltrował treść przez własne wspomnienia przyjaźni z naszymi już nie żyjącymi kotkami, w każdym razie historia go wyraźnie wciągnęła. A książeczka znajdzie u nas swoje miejsce, bo o to po raz pierwszy Pan Maruniowaty wspólnie ze mną przeczytał tak długą opowieść, czytaliśmy trzy dni. Wracaliśmy wspomnieniami do poprzednich stron upewniając się, czy wszystko pamiętamy. Szukaliśmy na złożonych ilustracjach odniesień do treści. To też duży krok od serii z Kicią Kocią (nadal dominującą w naszym domu, Pietrucha złapał bakcyla, wierszyków nie lubi, woli Kicię Kocię), z uproszczonymi ilustracjami, do naprawdę złożonych obra...

Chomiczówka, chomiczówka

 Niewiele osiedli doczekało się własnej piosenki, prawda? Ale nie ma już tamtej Chomiczówki, niezbyt czyste i niezbyt bezpieczne blokowisko zmieniło się w jedno z przyjemniejszych osiedli Warszawy. Zaskakujące jak ładnie się zestarzało to blokowisko z lat '70, podczas gdy niektóre z tego okresu już zmieniły się w slamsy. No i mnie też zmieniła się perspektywa. Wyprowadziłam się kilkanaście lat temu. "Mama, tam jest plac zabaw! I tam też jest plac zabaw. Mama! Plac zabaw! Tam chodźmy i tam chodźmy!". (jedna z tych huśtawek jest "zabytkowa", a jak skrzypi....) Pomiędzy kilkunastopiętrowymi blokami zamknięta jest bardzo duża przestrzeń wspólna. Place zabaw, "górka" do zjeżdżania, zadrzewione tereny do spacerów, asfaltowe uliczki na których bezpiecznie przedszkolak może gonić na hulajnodze a bebikus młodszy na rowerku. Dla moich maluchów wielka atrakcja.  Maruniowaty może z jednego placu zabaw na drugi przejechać na hulajnodze. W miejscu gdzie mies...

Sienkiewicz to jednak wielkim pisarzem był (kto by się tego spodziewał)

 Nigdy nie przeczytałam Trylogii. Poległam na początkach początku "Ogniem i mieczem". Co może nie byłoby dziwne, gdyby nie to, że przeczytałam wszystkie inne lektury szkolne. Tak, "Nad Niemnem" też, oraz "Chłopów". Zmęczyłam nawet, z bólem ale jednak, "Pana Tadeusza" i "Dziady" (beznadziejne i przestarzałe twory, do czytania tylko jako przykład przerostu formy nad treścią).  Ale Trylogii nie zdzierżyłam. Teraz dziecko poległo na "W pustyni i w puszczy". Niepedagogicznie byłoby jednak w tym momencie przyznać, że może z tym Sienkiewiczem jest coś nie teges. A poza tym coś mi kołatało, że to dzieło Sienkiewicza przeczytałam w jakimś wczesnym dzieciństwie i jakoś bezboleśnie zupełnie. Zaczęliśmy czytać razem.  Dziecko poległo, bo tak naprawdę poległ program szkolny, aby tą powieść miało sens czytać, trzeba by zrobić najpierw kilka lekcji dotyczących kontekstu historycznego, kulturowego i językowego. Ja tego nie potrzebowałam, bo j...