Przejdź do głównej zawartości

Cicha noc

Późny wieczór. Cisza, błogi spokój. Dzieci śpią. Powoli my też zbieramy się.
Rozpaczliwy krzyk. Ale normalnie KRZYK. Lecę spanikowana sprawdzić, co też stało się Panu Maruniowatemu. Maruniowaty owszem nieraz budzi się z płaczem, można wręcz rzec, że z płaczem budzi się regularnie, ale tym razem wrzask, jakby się na niego co najmniej ukrop wylał. Już mam jakieś absurdalne wizje, że może okno nad łóżkiem wypadło, albo co...

"Liii-zaaaak" szlocha dziecko
"???"
"Lii-zaaak, nie zjadłem lizakaaaa"

Rozpacz w kratkę, tata musiał przynieść patyczek, na dowód, że Bebikus Pierwszy zjadł swojego lizaka wieczorem. Tego walentynkowego zresztą. Zjadł go nawet dwa razy, bo najpierw skończył jeść mojego, a potem zabrał się za swój. Zgodnie obiecaliśmy zakup kolejnego. Dziecko poszło spać.

Tym samym przebił noc, kiedy to zerwał się z okrzykiem "nie mogę nacisnąć" "czego nie możesz nacisnąć???" "tego" i usnął.

A swoją drogą Pan Maruniowaty od miesiąca śpi sam. Tak po prostu. Mój mały szkrabik, który jeszcze nie dawno nie mógł spać, jeśli nie trzymał mamy za piżamę, ten mój mały szkrabik po wieczornym utulaniu mówi "już idź" i śpi sam. Co raz rzadziej też budzi się w środku nocy. Wreszcie. Ale przy każdym kolejnym etapie trochę żal minionego. Już nie ma przytulania bez ograniczeń. Było minęło.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Książka dla dużego i malego, Findus się u nas pojawił.

Są takie książki, które dotykają paluchem żywych emocji. Raczej nie spodziewam się ich wśród opowiadań dla dzieci, ale... "Kiedy mały Findus się zgubił" dotyka. Samotność człowieka, dla którego jedynym powodem do wstania rano jest mały kotek dotyka chyba bardziej emocji dorosłego niż dziecka. Bez wątpienia dotyka też moich osobistych wspomnień. Młody chyba przefiltrował treść przez własne wspomnienia przyjaźni z naszymi już nie żyjącymi kotkami, w każdym razie historia go wyraźnie wciągnęła. A książeczka znajdzie u nas swoje miejsce, bo o to po raz pierwszy Pan Maruniowaty wspólnie ze mną przeczytał tak długą opowieść, czytaliśmy trzy dni. Wracaliśmy wspomnieniami do poprzednich stron upewniając się, czy wszystko pamiętamy. Szukaliśmy na złożonych ilustracjach odniesień do treści. To też duży krok od serii z Kicią Kocią (nadal dominującą w naszym domu, Pietrucha złapał bakcyla, wierszyków nie lubi, woli Kicię Kocię), z uproszczonymi ilustracjami, do naprawdę złożonych obra...

Chomiczówka, chomiczówka

 Niewiele osiedli doczekało się własnej piosenki, prawda? Ale nie ma już tamtej Chomiczówki, niezbyt czyste i niezbyt bezpieczne blokowisko zmieniło się w jedno z przyjemniejszych osiedli Warszawy. Zaskakujące jak ładnie się zestarzało to blokowisko z lat '70, podczas gdy niektóre z tego okresu już zmieniły się w slamsy. No i mnie też zmieniła się perspektywa. Wyprowadziłam się kilkanaście lat temu. "Mama, tam jest plac zabaw! I tam też jest plac zabaw. Mama! Plac zabaw! Tam chodźmy i tam chodźmy!". (jedna z tych huśtawek jest "zabytkowa", a jak skrzypi....) Pomiędzy kilkunastopiętrowymi blokami zamknięta jest bardzo duża przestrzeń wspólna. Place zabaw, "górka" do zjeżdżania, zadrzewione tereny do spacerów, asfaltowe uliczki na których bezpiecznie przedszkolak może gonić na hulajnodze a bebikus młodszy na rowerku. Dla moich maluchów wielka atrakcja.  Maruniowaty może z jednego placu zabaw na drugi przejechać na hulajnodze. W miejscu gdzie mies...

Sienkiewicz to jednak wielkim pisarzem był (kto by się tego spodziewał)

 Nigdy nie przeczytałam Trylogii. Poległam na początkach początku "Ogniem i mieczem". Co może nie byłoby dziwne, gdyby nie to, że przeczytałam wszystkie inne lektury szkolne. Tak, "Nad Niemnem" też, oraz "Chłopów". Zmęczyłam nawet, z bólem ale jednak, "Pana Tadeusza" i "Dziady" (beznadziejne i przestarzałe twory, do czytania tylko jako przykład przerostu formy nad treścią).  Ale Trylogii nie zdzierżyłam. Teraz dziecko poległo na "W pustyni i w puszczy". Niepedagogicznie byłoby jednak w tym momencie przyznać, że może z tym Sienkiewiczem jest coś nie teges. A poza tym coś mi kołatało, że to dzieło Sienkiewicza przeczytałam w jakimś wczesnym dzieciństwie i jakoś bezboleśnie zupełnie. Zaczęliśmy czytać razem.  Dziecko poległo, bo tak naprawdę poległ program szkolny, aby tą powieść miało sens czytać, trzeba by zrobić najpierw kilka lekcji dotyczących kontekstu historycznego, kulturowego i językowego. Ja tego nie potrzebowałam, bo j...