Przejdź do głównej zawartości

Jak objaśnić dziecku świat?

Zrobiło się nieco cieplej (z akcentem na "nieco"), dzieciaki prawie zdrowe (z akcentem na "prawie", a jakże), nadszedł czas by przynajmniej raz w tygodniu gdzieś rodzinnie ruszyć. Tak żeby było ciekawie dla wszystkich i tak żeby dało się wyrobić między jedną inhalacją a kolejną.

Jednym z pomysłów było muzeum kolei w Sochaczewie. To oddział muzeum warszawskiego, więc mniej więcej wiedziałam czego się spodziewać. Dla dorosłych - oba te muzea to rozpacz i żenada i trzeba się nastawić, że oglądasz to jak kreskówkę, nie zastanawiając się nad realiami. No i musisz jeszcze zignorować otoczenie muzeum. Absolutnie wszystkie eksponaty są wyprute z zawartości i słabo (albo i wcale) opisane. Takie wydmuszki. A dookoła bloki mieszkaniowe.

Dla dziecka 2-4 lata - prawie raj na ziemi. Bloków nie widzi, bo patrzy niżej, a dookoła milion Starych Pitów . Sochaczew wypada lepiej niż Warszawa, tu przynajmniej rdza nie wyłazi spod farby, a informacje nie są w postaci naklejonych na lokomotywy kartek (serio, muzeum warszawskie mnie zszokowało tymi rozmiękłymi od deszczów kartkami). Cóż - w obu przypadkach chciałabym mieć możliwość opisania/pokazania dziecku "jak to działa", ale raczej trudno wyjaśnić jak jeździ karoseria bez silnika...

Ale tak szczerze to zaciukałam się później. Akurat zaparkowaliśmy koło muzeum miejskiego (obok jest stołówka, skorzystaliśmy, było całkiem jak u mamy), muzeum zamknięte, ale obok wystawa sprzętu wojskowego. No i proszę, teraz wyjaśnij przedszkolakowi do czego służy czołg? A do czego wyrzutnia rakiet? Armata? Do zabijania synku, do zabijania, ech... Wytłumaczyłam, że do obrony kraju przed złymi ludźmi, nawet w to wierzę do pewnego stopnia, ale to jeden z takich momentów, kiedy dziecko zmusza do skonfrontowania się z własnymi wątpliwościami.

Tak na marginesie - w Sochaczewie są też ruiny zamku, niedaleko od muzeum miejskiego. To chyba najbliższe Warszawy takie ruinki? My już nie mieliśmy czasu.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

마음의 평화 부족

 마음 słowo, które bardzo mi się podoba, a które zdecydowanie jest niepodręcznikowe. Bo podręcznik koreańskiego ogarnia uprzejmość dnia codzienniego. A nie jakieś wydumane emocje. Ale jeśli oglądasz film, słuchasz piosenek czy chcesz o czymkolwiek napisać od siebie - to umiejętność powiedzenia "zjadłam jabłko" się nie przydaje. 마음 to serce, duch, dusza i ogólnie szerzej niż to co my sercem nazywamy. 안을은 부활 주일 폴란드에 있어요. 아침 계란 많이  먹었어요. 하지만 마음의 평화 없어요. 마음의 평화가 부족해요. 요즘 제 직업이 실망스러워요. Podobno żeby przyspieszyć naukę języka należy codziennie napisać kilka zdań z głowy. Problem w tym. że nie umiem wymyślać zdań w ramach wiedzy podręcznikowej. Jeśli próbuję coś napisać to brakuje mi słów takich jak  마음 właśnie. Mam kryzys wiary, że się nauczę wyrażać myśli. 

직업병

 직업병 "choroba zawodowa", to wcale nie choroba zawodowa jak u nas, tylko skrzywienie zawodowe, nawyk, którego nabraliśmy po latach robienia czegoś tam. Ja np często jestem zbyt uprzejma. W życiu mi się to nie specjalnie opłaca, ale zawodowo mi akurat jest niezbędne.

좋은 인간이 되는 것이 가치가 있을까요?

 wieczorna rozmowa z AI: zdanie 좋은 인간이 되는 것이 가치가 있을까요? można przeanalizować pod względem składniowym i znaczeniowym. Analiza składniowa: 좋은 인간 (good person) – „dobry człowiek” „좋은” to przymiotnik „dobry”, który opisuje rzeczownik „인간” (człowiek). 되는 것 (becoming) – „stanie się” „되다” oznacza „stać się, zostać”, a „-는 것” zamienia czasownik w rzeczownik (odpowiednik „stanie się” w języku polskim). 이 가치가 있을까요? (is it valuable?) „가치” oznacza „wartość”. „가 있다” oznacza „mieć wartość”. „-을까요?” to grzeczna końcówka pytająca, sugerująca niepewność lub zapytanie o opinię. Tłumaczenie: „Czy stanie się dobrym człowiekiem ma wartość?” lub bardziej naturalnie: „Czy warto być dobrym człowiekiem?” Analiza znaczeniowa: To pytanie filozoficzne dotyczące moralności i wartości bycia dobrym człowiekiem. Można je interpretować jako refleksję nad tym, czy bycie dobrym przynosi korzyści (np. społeczne, osobiste) lub czy jest czymś wartościowym samym w sobie.