Przejdź do głównej zawartości

Plumpik pan pacynka

Proszę państwa oto Plumpik.
Plumpik jest nieodrodnym synem skarpetki i pudełka z guzikami. To jedyne zdjęcie Plumpika jakim dysponuję, więc proszę mi wybaczyć jakość. Stworzenie zostało zawłaszczone przez Pana Maruniowatego i musieliśmy szukać miseczki, aby Plumpik mógł się wykąpać razem z Maruniowatym (na sucho na szczęście!), pudełeczka na łóżeczko, a mini ręcznik został użyty jako kocyk i ogólnie - młody nie spuszcza go z oka i nie wolno go ruszać.

Plumpik powstał na przedszkolny konkurs pacynek. Publiczne przedszkola pracują nad wychowaniem rodziców. Nieźle się rodzinnie nagłówkowaliśmy, jak zrobić taką pacynkę. Mordkę udało się zrobić dopiero po wszyciu w skarpetkę kawałka twardej tektury i przydała się wielka gruba, ale ostra igła. Uszy to rogi kołnierza mężowskiej koszuli. Z resztą poszło już łatwo. Aczkolwiek nie sądzę, żebyśmy dotarli na podium, zbyt duży udział w tworzeniu miał Pan Przedszkolak. I nie pozwolił zrobić pacynce wystającego języka.

Jeśli wydaje ci się, że Plumpik ma różnej wielkości oczy to nie, nie musisz iść do okulisty. Oczy są różne, takie wybrał Maruniowaty, którego udział w tworzeniu pacynki polegał na wyborze kolorystyki i wystroju. Imię też wymyślił, więc proszę nie pytać dlaczego "Plumpik".

 Drugą skarpetkę od pary odłożyłam - pewnie jeszcze przyjdzie przeżywać taką twórczość raz, przy okazji edukacji przedszkolnej młodszego syna. O ile jego stan zdrowia pozwoli na przedszkole, bo obecnie ostatecznie zrezygnowaliśmy ze żłobka.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Książka dla dużego i malego, Findus się u nas pojawił.

Są takie książki, które dotykają paluchem żywych emocji. Raczej nie spodziewam się ich wśród opowiadań dla dzieci, ale... "Kiedy mały Findus się zgubił" dotyka. Samotność człowieka, dla którego jedynym powodem do wstania rano jest mały kotek dotyka chyba bardziej emocji dorosłego niż dziecka. Bez wątpienia dotyka też moich osobistych wspomnień. Młody chyba przefiltrował treść przez własne wspomnienia przyjaźni z naszymi już nie żyjącymi kotkami, w każdym razie historia go wyraźnie wciągnęła. A książeczka znajdzie u nas swoje miejsce, bo o to po raz pierwszy Pan Maruniowaty wspólnie ze mną przeczytał tak długą opowieść, czytaliśmy trzy dni. Wracaliśmy wspomnieniami do poprzednich stron upewniając się, czy wszystko pamiętamy. Szukaliśmy na złożonych ilustracjach odniesień do treści. To też duży krok od serii z Kicią Kocią (nadal dominującą w naszym domu, Pietrucha złapał bakcyla, wierszyków nie lubi, woli Kicię Kocię), z uproszczonymi ilustracjami, do naprawdę złożonych obra...

Chomiczówka, chomiczówka

 Niewiele osiedli doczekało się własnej piosenki, prawda? Ale nie ma już tamtej Chomiczówki, niezbyt czyste i niezbyt bezpieczne blokowisko zmieniło się w jedno z przyjemniejszych osiedli Warszawy. Zaskakujące jak ładnie się zestarzało to blokowisko z lat '70, podczas gdy niektóre z tego okresu już zmieniły się w slamsy. No i mnie też zmieniła się perspektywa. Wyprowadziłam się kilkanaście lat temu. "Mama, tam jest plac zabaw! I tam też jest plac zabaw. Mama! Plac zabaw! Tam chodźmy i tam chodźmy!". (jedna z tych huśtawek jest "zabytkowa", a jak skrzypi....) Pomiędzy kilkunastopiętrowymi blokami zamknięta jest bardzo duża przestrzeń wspólna. Place zabaw, "górka" do zjeżdżania, zadrzewione tereny do spacerów, asfaltowe uliczki na których bezpiecznie przedszkolak może gonić na hulajnodze a bebikus młodszy na rowerku. Dla moich maluchów wielka atrakcja.  Maruniowaty może z jednego placu zabaw na drugi przejechać na hulajnodze. W miejscu gdzie mies...

Sienkiewicz to jednak wielkim pisarzem był (kto by się tego spodziewał)

 Nigdy nie przeczytałam Trylogii. Poległam na początkach początku "Ogniem i mieczem". Co może nie byłoby dziwne, gdyby nie to, że przeczytałam wszystkie inne lektury szkolne. Tak, "Nad Niemnem" też, oraz "Chłopów". Zmęczyłam nawet, z bólem ale jednak, "Pana Tadeusza" i "Dziady" (beznadziejne i przestarzałe twory, do czytania tylko jako przykład przerostu formy nad treścią).  Ale Trylogii nie zdzierżyłam. Teraz dziecko poległo na "W pustyni i w puszczy". Niepedagogicznie byłoby jednak w tym momencie przyznać, że może z tym Sienkiewiczem jest coś nie teges. A poza tym coś mi kołatało, że to dzieło Sienkiewicza przeczytałam w jakimś wczesnym dzieciństwie i jakoś bezboleśnie zupełnie. Zaczęliśmy czytać razem.  Dziecko poległo, bo tak naprawdę poległ program szkolny, aby tą powieść miało sens czytać, trzeba by zrobić najpierw kilka lekcji dotyczących kontekstu historycznego, kulturowego i językowego. Ja tego nie potrzebowałam, bo j...