Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z wrzesień, 2024

Ostatnie pokolenie

 Jest coś niezwykle ironicznego w protestach organizowanych przez Ostatnie Pokolenie. Młodzi ludzie w nowych ubraniach stojący na zalanej ulicy i nawołujący do ograniczenia konsumpcji, są jak ostateczny dowód, że nie tędy droga. Pokolenie, które nie założy bluzki z plamą czy dziurą, nie umie cerować ani szyć, a ręczniki i kubeczki musi mieć pod kolor ścian. Ludzie, którzy krytykują poliester, ignorując fakt, że poliestrowe ubrania są wielokrotnie trwalsze od bawełnianych a ich produkcja obciąża środowisko podobnie - czyli gdyby kupować poliester i nosić "do zniszczenia" to przemysł ubraniowy śmieciłby znacznie mniej. No i ludzie, którzy sami najwyraźniej mając czas i finanse na "dni wolne" uprzykrzają życie zwykłym wyrobnikom spieszącym się do pracy, a to wcale nie tu jest największy ciężar.  Zakładanie, że wybory konsumenckie wyhamują szalejącą konsumpcję jest ślepą uliczką. Nawet osoby świadome środowiskowych konsekwencji mają swoje konsumenckie słabości. Może nie...

kontekst statystyk

 Pamiętam zamierzchłe czasy, kiedy instalowało się na stronach specjalne wtyczki, które miały pokazywać ruch i nowe wyświetlenia budziły pozytywne emocje (ktoś wszedł, ktoś znalazł, ktoś przeczytał). Zerknęłam w statystyki, które teraz domyślnie są przypięte w blogerze i na widok peaku ruchu czuję niepokój, że jakiś bot się tu przyplątał i być może to jakiś kłopot może być. Ta sama informacja, inny kontekst, inne znaczenie.

Nie wyszczuplałam

 Mam wrażenie, że instagramowo-reklamowe sylwetki tak bardzo ludziom przeorały postrzeganie świata, że zapominają że  a) mamy różne sylwetki w genach  b) nasze sylwetki zmieniają się w efekcie chorób, emocji, wieku i innych mniej lub bardziej fajnych zdarzeń nie mających nic wspólnego zdrowym trybem życia  c) płaski brzuch może świadczyć... o właśnie przebytej chorobie więc jak nie ma się pewności, to lepiej nie komentować. Inspirowane prawdziwymi zdarzeniami. Nie, nie schudłam, nie ćwiczyłam, nie zaczęłam się jakoś magicznie odżywiać, tylko po prostu wycięto mi kawałek układu pokarmowego. Niewielki, ale jak widać wystarczający, żeby brzuch był bardziej "płaski". Ja nawet rozumiem, że komentowanie tego miało źródła w czystej życzliwości, ale naprawdę - to nie jest coś co jakoś bardzo dużo entuzjazmu we mnie wywołuje. Mam za sobą kilka operacji w obrębie powłok brzusznych (jak to się ładnie nazywa). W sumie to po każdej z nich byłam "zgrabniejsza", jedyne co to mówił...