Zadałam pytanie w komentarzu na insta i influencerka (czyż to nie piękne słowo? takie polskie...) odpowiedziała mi "super pytanie, właśnie nagrałam o tym relację". Hmm. Chyba cieszę się, że mogłam pomóc w generowaniu kontentu (kolejne piękne słowo), co może nie być banalne w czasach kiedy na instagrama, tiktoka i twittera trzeba wrzucać coś kilka razy dziennie żeby utrzymać się na powierzchni (wiosłujemy, wiosłujemy!). Czy obejrzałam relację? Nie. Moje pytanie było proste. Wystarczyłoby jedno zdanie odpowiedzi. I nie było aż tak ważne dla mnie, żebym poświęcała czas na oglądanie relacji. Relacja, story, filmik i inny whatever generuje milion dodatkowych, niewerbalnych bodźców, które są mi całkowicie zbędne. Nawet moda ostatniego okresu: podcasty, generują dodatkowe bodźce poza samym przekazem treści. Jestem osobą o sporej nadwrażliwości na bodźce dźwiękowe i wzrokowe. Kiedy szukam informacji, to chcę ją przeczytać, nie chcę musieć odfiltrowywać jej z dźwięku i obrazu. Tak, ...