Przejdź do głównej zawartości

Kurwa, kurwa, kurwa, Linn Strømsborg

 Na stronach niektórych online'wych sprzedawców tytuł jest wykropkowany. Nie ładnie przeklinać. Kobiety nie przeklinają, nie denerwują się, nie podnoszą głosu, po prostu ogarniają. A przynajmniej taki jest ogólny przekaz jak poprawnie być kobietą w naszym kręgu kulturowym.

Gdzieś wyczytałam (nie pamiętam gdzie i szukać mi się nie chce bo to nie takie istotne), że autorka była zdziwiona popularnością tej powieści w Polsce.

Ależ to przecież jest historia klasycznej matki Polski, powielana w milionach żyć u nas lokalnie. Tylko przeklinać nie wypada. Bohaterce też zresztą nie wypada.

Jesteś kobietą to ogarniasz. Swoje i cudze. Pilnujesz. Organizujesz. Sprawdzasz. Jesteś odpowiedzialna. Jesteś wkurzona, ze musisz pilnować, ale jesteś odpowiedzialna więc pilnujesz. Odkładasz na bok swoje rzeczy. Wkurw Ci rośnie, bo mało że pilnujesz dzieci (na to się pisałaś) to pilnujesz też dorosłych. Nie tylko w rodzinie. Zawodowo też często bywasz notesem, kalendarzem i książką telefoniczną z faktu bycia kobietą. Gdzieś po drodze dochodzisz do wniosku, że często prościej jest zrobić samemu niż pilnować aby rzeczy zostały zrobione przez tego co powinien. A skoro już żonglujesz tymi jajeczkami to dorzucają ci kolejne. I tak aż do momentu, kiedy ten bajzel będziesz mogła wcisnąć kolejnemu pokoleniu kobiet, a ty przejdziesz na pozycję tych do dopilnowania.

I jeszcze gdzieś w tym wszystkim rośnie ci stosik rzeczy, których nie masz komu opowiedzieć, nie masz z kim się podzielić, bo Twoją nadrzędną rolą się dopilnować a nie coś chcieć czy myśleć.

(nie to nie jest treść książki, ale w sumie mogłaby)

Nie podzielam entuzjazmu do tej powieści, chociaż przeczytało mi się ją łatwo. Tak samo jak w chwilach znużenia czyta mi się łatwo wszystkie "prawdziwe historie z życia wzięte". Rzecz w tym, że nic ta książka nie wnosi, nie ma puenty. Niczego we mnie nie rusza, niczego nowego nie pokazuje. No tak jest, tak bywa i co z tego? Dla kobiet to trochę oczywistości, że aha, a mężczyźni raczej nie doczytają do końca, bo to "babska literatura". Mężczyznom mogłoby to coś wnieść do rozumienia świata.

Ale tytuł jest dobry, oburzył moje dzieci korzystające z tego samego czytnika. To już coś. 




Komentarze

Popularne posty z tego bloga

직업병

 직업병 "choroba zawodowa", to wcale nie choroba zawodowa jak u nas, tylko skrzywienie zawodowe, nawyk, którego nabraliśmy po latach robienia czegoś tam. Ja np często jestem zbyt uprzejma. W życiu mi się to nie specjalnie opłaca, ale zawodowo mi akurat jest niezbędne.

좋은 인간이 되는 것이 가치가 있을까요?

 wieczorna rozmowa z AI: zdanie 좋은 인간이 되는 것이 가치가 있을까요? można przeanalizować pod względem składniowym i znaczeniowym. Analiza składniowa: 좋은 인간 (good person) – „dobry człowiek” „좋은” to przymiotnik „dobry”, który opisuje rzeczownik „인간” (człowiek). 되는 것 (becoming) – „stanie się” „되다” oznacza „stać się, zostać”, a „-는 것” zamienia czasownik w rzeczownik (odpowiednik „stanie się” w języku polskim). 이 가치가 있을까요? (is it valuable?) „가치” oznacza „wartość”. „가 있다” oznacza „mieć wartość”. „-을까요?” to grzeczna końcówka pytająca, sugerująca niepewność lub zapytanie o opinię. Tłumaczenie: „Czy stanie się dobrym człowiekiem ma wartość?” lub bardziej naturalnie: „Czy warto być dobrym człowiekiem?” Analiza znaczeniowa: To pytanie filozoficzne dotyczące moralności i wartości bycia dobrym człowiekiem. Można je interpretować jako refleksję nad tym, czy bycie dobrym przynosi korzyści (np. społeczne, osobiste) lub czy jest czymś wartościowym samym w sobie.  

pies nie tylko sra

 Jakoś czuję potrzebę wygłoszenia tej oczywistej oczywistości. Nie będę się kłócić z przypadkowymi osobami wyprowadzającymi swoje psy, ale ciśnienie podnoszą mi ludzie uniemożliwiający swojemu psu powąchanie się z innym psem. Dosłownie: spacer dla nich oznacza wyciągnięcie psa na trawnik przed blokiem (uroczo zwany "sralnikiem") i natychmiastowe zaciągnięcie psa z powrotem do bloku. Kiedy przechodzę obok ze swoim psem (nawet nie podchodzę, na spacerze mamy dłuższą trasę niż klatka schodowa - trawnik) to właściciel/właścicielka takiego "wyprowadzanego na sralnik" nieszczęśnika od razu krzyczy "proszę odciągnąć psa" "pani nie widzi, że mój się denerwuje" "proszę zabrać psa bo on denerwuje mojego". Mam spokojnego, średniej wielkości pieska, który bardzo ostrożnie podchodzi do innych, jeśli drugi pies jakkolwiek się stresuje albo reaguje negatywnie to mój od razu się wycofuje, to pies schroniskowy, unika konfliktów. I jest cały czas na smyc...