Nie czytałam Muminków w dzieciństwie, a nawet gdybym czytała to i tak - powrót do literatury dziecięcej kiedy już masz na swoim grzbiecie bagaż doświadczeń - to całkiem nowa jakość.
Ostatnio czytaliśmy "Muminek i zaginiona luneta". Muminkowi ginie luneta (jak łatwo się domyślić...), Mała Mi twierdzi, że ukradli ją Topik i Topcia, mama Muminka wysuwa teorię, że ktoś pewnie lunetę pożyczył i na pewno odda. Topik i Topcia oddają lunetę a Muminek podkreśla, że bardzo o nią dbali i w nagrodę powinni przez jeden dzień w tygodniu ją użytkować. Topik i Topcia w efekcie bardzo dbają o lunetę.
I tak to w skrócie mamy pozytywne działanie zjawiska naznaczania społecznego. Coś czego dorośli nie rozumieją. Może nie czytali Muminków a może zapomnieli, a może po prostu cała nasza kultura nakierowana jest na negatywny labeling. Bo negatywne działanie naznaczania społecznego łatwo można napotkać - witamy w każdej korporacji, gdzie standardowo zakłada się, że każdy pracownik jest przeciętny i w efekcie mamy stado miernych i biernych. Jest też szeroko komentowane - niedawno były duże kampanie społeczne spod znaku "złe słowo boli całe życie" - czyli niby wiemy, że nie należy nazywać dzieci "debilami" ale już nie widzimy na horyzoncie pozytywnego działania mówienia im, że są super, ani nie potrafimy dostrzec, że na dorosłych też to działa.
Teoria naznaczania społecznego * oczywiście bywa kwestionowana, a w polskiej wikipedii nawet nie znalazła miejsca. Ma za to miejsce w wiedzy ludowej kiedy mówimy o samospełniającym się proroctwie często mówimy właśnie o efektach labelingu. Dla mnie teoria była na tyle przekonywująca, że pamiętam o niej te kilkanaście lat od zakończenia studiów.
Ciekawe o czym mówią kolejne opowieści Muminków?
*nazywanie, definiowanie, sugerowanie zmienia obraz własny osoby, a także reakcję innych wobec niej. W rezultacie, jednostka zaczyna się zachowywać w sposób zgodny z przypisaną etykietą, potwierdzając społ. definicję jej zachowania.
Ostatnio czytaliśmy "Muminek i zaginiona luneta". Muminkowi ginie luneta (jak łatwo się domyślić...), Mała Mi twierdzi, że ukradli ją Topik i Topcia, mama Muminka wysuwa teorię, że ktoś pewnie lunetę pożyczył i na pewno odda. Topik i Topcia oddają lunetę a Muminek podkreśla, że bardzo o nią dbali i w nagrodę powinni przez jeden dzień w tygodniu ją użytkować. Topik i Topcia w efekcie bardzo dbają o lunetę.
I tak to w skrócie mamy pozytywne działanie zjawiska naznaczania społecznego. Coś czego dorośli nie rozumieją. Może nie czytali Muminków a może zapomnieli, a może po prostu cała nasza kultura nakierowana jest na negatywny labeling. Bo negatywne działanie naznaczania społecznego łatwo można napotkać - witamy w każdej korporacji, gdzie standardowo zakłada się, że każdy pracownik jest przeciętny i w efekcie mamy stado miernych i biernych. Jest też szeroko komentowane - niedawno były duże kampanie społeczne spod znaku "złe słowo boli całe życie" - czyli niby wiemy, że nie należy nazywać dzieci "debilami" ale już nie widzimy na horyzoncie pozytywnego działania mówienia im, że są super, ani nie potrafimy dostrzec, że na dorosłych też to działa.
Teoria naznaczania społecznego * oczywiście bywa kwestionowana, a w polskiej wikipedii nawet nie znalazła miejsca. Ma za to miejsce w wiedzy ludowej kiedy mówimy o samospełniającym się proroctwie często mówimy właśnie o efektach labelingu. Dla mnie teoria była na tyle przekonywująca, że pamiętam o niej te kilkanaście lat od zakończenia studiów.
Ciekawe o czym mówią kolejne opowieści Muminków?
*nazywanie, definiowanie, sugerowanie zmienia obraz własny osoby, a także reakcję innych wobec niej. W rezultacie, jednostka zaczyna się zachowywać w sposób zgodny z przypisaną etykietą, potwierdzając społ. definicję jej zachowania.
Komentarze
Prześlij komentarz