Przejdź do głównej zawartości

Dzieci cywilizowanych ludzi

Kwitniemy sobie na SOR'e. SOR to cudne miejsce do obserwacji, od razu się budzi moja dusza socjologa.

Oczywiście jest co najmniej jedno dziecko wychowywane bezstresowo. Za maluchem lata mama i babcia powtarzając monotonnie "Tego nie wolno kochanie, to nie twoja zabawka, nie rusz chłopczyka". Nie próbują go ani czymś zająć, ani spacyfikować. Zapewne dziecko ma się "rozwijać naturalnie". A dziecię zabiera cudze zabawki, szturcha inne dzieci i ogólnie docenia każdym swym ruchem bezstresowość wychowania, w kolejnym etapie rodzice pewnie będą się procesować ze szkołą ograniczającą ich cudowne dziecko. Tak zdaję sobie sprawę, że jakby mama próbowała tego malca spacyfikować, to byłby płacz. A tak płacze mój maluch, obudzony kolejnym kuksańcem bezstresowca. Staram się delikatnie odsunąć to bezstresowe dziecko, babcia powtarza "kochanie nie rusz chłopca", oj to naprawdę wygląda śmiesznie. Starszy chłopiec proponuje rozbisurmanionemu maluchowi swój tablet "pograj sobie". "On to tylko na nerwach umie grać" podsumowuje babcia, no bo co innego ma robić, jak nie podsuwa mu się żadnych rozwiązań?

Podchodzi starsza dziewczynka. "Starsza" umownie, to jeszcze przedszkolak, może 5 lat? Już wcześniej widziałam jak opiekuńczo pocieszała inną dziewczynkę. Teraz zabawia Pana Pietruszkę, macha mu zabawką "bo dzieci lubią zabawki, mój brat też lubi". Mówi jaki jest ładny, dopytuje się jak ma na imię, "tak się nazywa mój kolega w przedszkolu". Jestem coraz bardziej zaskoczona otwartością, życzliwością i bezpośredniością tego dziecka. W myślach się ganię, za to, że życzliwość wydaje mi się przesadna, a zaradność w zakresie pocieszania innego dziecka zaskakująca. Pan Pietruszka się śmieje i wyciąga łapki, na małe dzieci taka życzliwość bez podtekstów działa jak słoneczko. Przyglądam się dziewczynce, jej zachowanie budzi wspomnienia. Zapyziała wieś, gdzie babcia zabierała mnie czasem na jagody. Stado wiejskich dzieciaków i dziewczyna bawiąca się z nami, obcierająca usmarkane nosy i odganiająca od szosy. Tak naprawdę nie dziewczyna, ale już trzydziestolatka z zespołem Downa. Dzieciaki trochę się z niej podśmiewały, trochę jej uciekały, ale "na niby", była takim dorosłym, z którym zawsze się można bawić i który w razie czego ściągnie z drzewa, albo podsadzi na huśtawkę. Przyglądam się dziewczynce, ładna, kolorowo ubrana. Grzywka zasłania zmienione oczka, jest troszkę krępa, ale tak samo wyglądają niektórzy z jej rówieśników jak są przekarmieni. Teraz jeszcze niczym, poza swoją naiwną życzliwością, się nie różni, ale jak dorośnie, nie znajdzie swojego miejsca w społeczeństwie. Co gorsza, ponieważ jest ładna, będzie w ciągłym zagrożeniu - zupełnie tego nie świadoma. Wyrzuciliśmy takich ludzi poza nawias, nie ma dla nich miejsca w społeczeństwie pięknych, wiecznie młodych, szczupłych i mądrych, oj pardon, raczej cwanych niż mądrych, wcale nie doceniamy mądrości. Nie ma dla "upośledzonych" pracy, dzięki której czuli by się potrzebni. Jak mają środki do życia to już jakiś "życzliwy" się tym zajmie. Wyobrażacie sobie żłobek, w którym pracuje opiekunka z zespołem Downa? Dlaczego tak się nie dzieje? Cywilizowani z nas ludzie, wyrzuciliśmy poza nawias wszystkich tych, którzy w "prymitywnych" społecznościach znaleźli by swoje miejsce. Mówimy o upośledzeniu tam, gdzie "prymitywni" mówili o darze.

Myślę o tym, jakie trudne jest rodzicielstwo dla jej rodziców - z jednej strony cudowne, pogodne dziecko, z drugiej - nasz świat, taki jaki jest. Należący do tych bezstresowo zabierających zabawki.

Komentarze

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Polskie spoleczenstwo nie doroslo do tego, by dawac szanse zawodowa osobom z zespolem Downa. My sie nadal odwracamy na ulicy, boimy sie innosci, nadal jest to tabu. Moze edukacja spoleczna kuleje, a moze po prostu system... Trzeba mowic, ale tez potrzebne jest wsparcie instytucji, musimy pokazac, ze uposledzenie nie moze wylkuczac z zycia spolecznego i zawodowego. Jakos Zachod to potrafi...

    OdpowiedzUsuń
  3. A tytul posta, choc wiem ze z zamierzenia prowokacyjny, wywyolal we mnie mieszane uczucia. Staram sie zrozumiec socjologiczne konotacje, mimo wszystko nie podoba mi sie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tytuł posta nie miał być prowokacyjny, to po prostu stwierdzenie. Wychowujemy nasze dzieci inaczej niż w społeczeństwach pierwotnych, na inne rzeczy kładziemy nacisk. Wszystkie nasze metody wychowawcze sprowadzają się do wychowania małego geniusza, który szybciej nauczy się programować niż chodzić. Łatwiej nam zaakceptować ułomność fizyczną niż psychiczną i bardziej doceniamy inteligencję matematyczną niż życzliwość czy umiejętność chociażby zabawienia małego dziecka.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

마음의 평화 부족

 마음 słowo, które bardzo mi się podoba, a które zdecydowanie jest niepodręcznikowe. Bo podręcznik koreańskiego ogarnia uprzejmość dnia codzienniego. A nie jakieś wydumane emocje. Ale jeśli oglądasz film, słuchasz piosenek czy chcesz o czymkolwiek napisać od siebie - to umiejętność powiedzenia "zjadłam jabłko" się nie przydaje. 마음 to serce, duch, dusza i ogólnie szerzej niż to co my sercem nazywamy. 안을은 부활 주일 폴란드에 있어요. 아침 계란 많이  먹었어요. 하지만 마음의 평화 없어요. 마음의 평화가 부족해요. 요즘 제 직업이 실망스러워요. Podobno żeby przyspieszyć naukę języka należy codziennie napisać kilka zdań z głowy. Problem w tym. że nie umiem wymyślać zdań w ramach wiedzy podręcznikowej. Jeśli próbuję coś napisać to brakuje mi słów takich jak  마음 właśnie. Mam kryzys wiary, że się nauczę wyrażać myśli. 

직업병

 직업병 "choroba zawodowa", to wcale nie choroba zawodowa jak u nas, tylko skrzywienie zawodowe, nawyk, którego nabraliśmy po latach robienia czegoś tam. Ja np często jestem zbyt uprzejma. W życiu mi się to nie specjalnie opłaca, ale zawodowo mi akurat jest niezbędne.

좋은 인간이 되는 것이 가치가 있을까요?

 wieczorna rozmowa z AI: zdanie 좋은 인간이 되는 것이 가치가 있을까요? można przeanalizować pod względem składniowym i znaczeniowym. Analiza składniowa: 좋은 인간 (good person) – „dobry człowiek” „좋은” to przymiotnik „dobry”, który opisuje rzeczownik „인간” (człowiek). 되는 것 (becoming) – „stanie się” „되다” oznacza „stać się, zostać”, a „-는 것” zamienia czasownik w rzeczownik (odpowiednik „stanie się” w języku polskim). 이 가치가 있을까요? (is it valuable?) „가치” oznacza „wartość”. „가 있다” oznacza „mieć wartość”. „-을까요?” to grzeczna końcówka pytająca, sugerująca niepewność lub zapytanie o opinię. Tłumaczenie: „Czy stanie się dobrym człowiekiem ma wartość?” lub bardziej naturalnie: „Czy warto być dobrym człowiekiem?” Analiza znaczeniowa: To pytanie filozoficzne dotyczące moralności i wartości bycia dobrym człowiekiem. Można je interpretować jako refleksję nad tym, czy bycie dobrym przynosi korzyści (np. społeczne, osobiste) lub czy jest czymś wartościowym samym w sobie.