Przejdź do głównej zawartości

świątecznie [kopia z poprzedniego bloga]


Mój tata czasem mawiał "chwalić Boga podskakując" i szczerze wydawało mi się to powiedzenie bez sensu.
"Oinka, oinka, oinka" podskakuje Pan Maruniowaty w czasie gdy ustawiamy choinkę i może na żywo zobrazować sens takiego stwierdzenia. Zachwyt dziecka jest bliżej Boga niż jakakolwiek religia.
"Oinka, oinka" Pan Maruniowaty nie mógł się doczekać, w domu choinka była dopiero w sobotę, a od miesiąca choinki były wszędzie. Oczywiście zauważane i wskazywane palcem malucha nawet w wersjach bardzo abstrakcyjnych na eleganckim opakowaniu czekoladek.
Pan Maruniowaty cieszył się tak bardzo i tak widowiskowo, że momentalnie przestałam żałować absurdalnej kwoty wydanej na ścięte drzewko (poszaleli z tymi cenami i jestem pewna, że większość tego, co było do sprzedania, wylądowało na śmietniku niesprzedane!). Dobrym wyborem była jodła, zamiast tradycyjnego świerka. Jodłę Maruń mógł ubierać sam, bez pokłucia. Tak więc spora część bombek wisi na jednej dolnej gałęzi i dodatkowo zostały przyozdobione wstążką.
W Wigilię była mała symulacja Mikołaja. Mikołaj zadzwonił do drzwi, gdy młody korzystał z toalety. Dało się słyszeć okrzyk "chcę do Mikołaja", no ale niestety Mikołaj "już poszedł" zanim mały wybiegł z toalety. Wobec widoku stosu paczek pod choinką, wielkiego rozczarowania brakiem Mikołaja nie było... Za to mina Marunia wyciągającego z paczek samochodzik sterowany i grzebiącego w pudełku klocków duplo w poszukiwaniu samolocików - absolutnie bezcenna. Można było wyłączyć światło, bo młody świecił światłem własnym. Sam rozpakowywał. Sam też zaniósł prezenty spod choinki pozostałym osobom. Całkiem inne święta niż rok temu, kiedy to Maruniowaty stał pod choinką nerwowo poruszając smoczkiem, podczas gdy my podsuwaliśmy mu prezenty.
Swoją drogą 2 zabawki to absolutnie maksimum do ogarnięcia na raz. Trzecią - pluszowym George'm zainteresował się dopiero przy okazji spania, a książeczek już nie miał ani siły ani chęci rozpakować.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

마음의 평화 부족

 마음 słowo, które bardzo mi się podoba, a które zdecydowanie jest niepodręcznikowe. Bo podręcznik koreańskiego ogarnia uprzejmość dnia codzienniego. A nie jakieś wydumane emocje. Ale jeśli oglądasz film, słuchasz piosenek czy chcesz o czymkolwiek napisać od siebie - to umiejętność powiedzenia "zjadłam jabłko" się nie przydaje. 마음 to serce, duch, dusza i ogólnie szerzej niż to co my sercem nazywamy. 안을은 부활 주일 폴란드에 있어요. 아침 계란 많이  먹었어요. 하지만 마음의 평화 없어요. 마음의 평화가 부족해요. 요즘 제 직업이 실망스러워요. Podobno żeby przyspieszyć naukę języka należy codziennie napisać kilka zdań z głowy. Problem w tym. że nie umiem wymyślać zdań w ramach wiedzy podręcznikowej. Jeśli próbuję coś napisać to brakuje mi słów takich jak  마음 właśnie. Mam kryzys wiary, że się nauczę wyrażać myśli. 

직업병

 직업병 "choroba zawodowa", to wcale nie choroba zawodowa jak u nas, tylko skrzywienie zawodowe, nawyk, którego nabraliśmy po latach robienia czegoś tam. Ja np często jestem zbyt uprzejma. W życiu mi się to nie specjalnie opłaca, ale zawodowo mi akurat jest niezbędne.

좋은 인간이 되는 것이 가치가 있을까요?

 wieczorna rozmowa z AI: zdanie 좋은 인간이 되는 것이 가치가 있을까요? można przeanalizować pod względem składniowym i znaczeniowym. Analiza składniowa: 좋은 인간 (good person) – „dobry człowiek” „좋은” to przymiotnik „dobry”, który opisuje rzeczownik „인간” (człowiek). 되는 것 (becoming) – „stanie się” „되다” oznacza „stać się, zostać”, a „-는 것” zamienia czasownik w rzeczownik (odpowiednik „stanie się” w języku polskim). 이 가치가 있을까요? (is it valuable?) „가치” oznacza „wartość”. „가 있다” oznacza „mieć wartość”. „-을까요?” to grzeczna końcówka pytająca, sugerująca niepewność lub zapytanie o opinię. Tłumaczenie: „Czy stanie się dobrym człowiekiem ma wartość?” lub bardziej naturalnie: „Czy warto być dobrym człowiekiem?” Analiza znaczeniowa: To pytanie filozoficzne dotyczące moralności i wartości bycia dobrym człowiekiem. Można je interpretować jako refleksję nad tym, czy bycie dobrym przynosi korzyści (np. społeczne, osobiste) lub czy jest czymś wartościowym samym w sobie.