Zjadam swój wiek... zajebiście mi się podoba ten idiom
Jakiś czas temu, kiedy siedziałam w kawiarni, wpadła mi do ucha losowa część konwersacji obok.
"Nie chciałabym wyglądać młodo, chciałabym wyglądać na niezmęczoną"
Obok siedziały dwie zwyczajne panie w podobnym wieku jak ja. Zupełnie nie wiem jaki był kontekst rozmowy. Ale to zdanie we mnie utkwiło. Pomyślałam sobie, jak wiele sprzeczności ono wyjaśnia. Kiedy patrzę w lustro, wcale nie chcę wyglądać jak dwudziestolatka. Kiedy wyglądasz młodo, z automatu stajesz się ofiarą wszelkiej maści agresji werbalnej a czasem i fizycznej niewyżytych samczyków. Słyszysz uwagi, których wcale słyszeć nie chcesz. A kiedy starzejesz się, a nadal wyglądasz młodo, to ten samczy prymitywizm staje się nawet bardziej fuj w odbiorze. Kiedy wreszcie następuje moment, kiedy już nie wyglądasz na przestraszoną dwudziestkę i łatwą ofiarę - przyjmujesz to z ulgą.
(Nawiasem mówiąc to nie jest tylko polski problem, najgorzej było w Francji, a jedyny z odwiedzonych krajów gdzie problemu nie było to Albania, ale już w Czarnogórze obok było gorzej)
I to jest moment, kiedy mówisz sobie "starzeję się", ale to ma pozytywną barwę. Wreszcie masz z głowy gwizdy i opnie o twojej dupie.
Ale kiedy patrzysz w lustro i widzisz, że główną częścią twojej twarzy stały się wielkie worki pod oczami, a permanentny wyraz zmęczenia zmienia twój obraz w ryjek zmęczonego psa z obwisłymi policzkami - to już nie jest takie fajne.
Nie chcę wyglądać młodo. Chcę starzeć się, ale wyglądać na niezmęczoną. Mogłabym mieć kurze łapki od uśmiechania, ale mam worki pod oczami zamiast.
Mam wrażenie, że każde kolejne pokolenie dostaje kolejną piłeczkę do żonglowania.
Pokolenie mojej babci miało przesrane, wojna i te sprawy, ale dzieci, gotowanie, sprzątanie a nawet budowę domu, to robiło się razem, z rodziną, z sąsiadami. Furtki między ogródkami sąsiadów to była norma.
Pokolenie mojej mamy miało przesrane, bo komunizm, ale jak zabrakło szklanki cukru to sąsiad pożyczył, w razie awarii dzieckiem zaopiekowała się dozorczyni z bloku, a jak dzieciak wrócił za wcześnie to zupę dostał w mieszkaniu obok.
Moje pokolenie jak ma losową katastrofę, to musi najpierw znaleźć opiekunkę do dziecka, zupę zostawić w podgrzewaczu a po cukier jechać na stację benzynową.
Chyba nas posrało z tym indywidualizmem i wyścigiem go dalej, lepiej, szybciej od innych.
No ale, starzeję się, zrzędzenie jej w pakiecie.
저 나이를 먹었어요
Komentarze
Prześlij komentarz