W obu konfliktach widocznych w mediach agresor celowo ostrzeliwuje i niszczy szpitale. I to nie "jakieś" szpitale, ale położnicze i dziecięce. Właśnie patrzymy na rozkład wszelkich praw humanitarnych jakie budowano przez lata. I serio, nie wiem jak kraje europejskie mają potępiać Rosję, skoro nie potępiają Izraela. To właśnie Europa, twierdząca, że jest kolebką humanitaryzmu, doprowadziła do zgnicia tej idei przez własną hipokryzję. I to mnie najbardziej w tych konfliktach przeraża. Zawsze było niedobrze być dzieckiem, lub kobietą w czasie wojny, ale paradoksalnie - teraz będzie wręcz gorzej niż to co widzieli nasi dziadkowie w trakcie WWII. I to wszystko w imię interesów elit politycznych.
Są takie książki, które dotykają paluchem żywych emocji. Raczej nie spodziewam się ich wśród opowiadań dla dzieci, ale... "Kiedy mały Findus się zgubił" dotyka. Samotność człowieka, dla którego jedynym powodem do wstania rano jest mały kotek dotyka chyba bardziej emocji dorosłego niż dziecka. Bez wątpienia dotyka też moich osobistych wspomnień. Młody chyba przefiltrował treść przez własne wspomnienia przyjaźni z naszymi już nie żyjącymi kotkami, w każdym razie historia go wyraźnie wciągnęła. A książeczka znajdzie u nas swoje miejsce, bo o to po raz pierwszy Pan Maruniowaty wspólnie ze mną przeczytał tak długą opowieść, czytaliśmy trzy dni. Wracaliśmy wspomnieniami do poprzednich stron upewniając się, czy wszystko pamiętamy. Szukaliśmy na złożonych ilustracjach odniesień do treści. To też duży krok od serii z Kicią Kocią (nadal dominującą w naszym domu, Pietrucha złapał bakcyla, wierszyków nie lubi, woli Kicię Kocię), z uproszczonymi ilustracjami, do naprawdę złożonych obra...
Komentarze
Prześlij komentarz