W dzisiejszym świecie następuje dezawuacja wiedzy (mamo, ale kto używa takich słów, tylko starzy ludzie!). No więc następuje dezawuacja wiedzy, a wręcz powstają analizy znaczenia umiejętności oduczania się, zapominania, zrobienia miejsca na nowe umiejętności, pozbycie się nieaktualnych. (Kto by pomyślał, że stare studenckie zakuć, zaliczyć, zapomnieć znajdzie kiedyś umocowanie naukowe.) Niepotrzebne są nam skomplikowane słowa (co nieustannie udowadniają mi dzieci, zdaniem których mam nadmiar słów w słowniku). Wiele rzeczy, których się nauczyliśmy jest już nieaktualne. Jednocześnie starszym generacją (witamy boomerów) zarzuca się , że są za mało zdolne do nauki nowych rzeczy. (Bo nie nauczyli się zapominać?) Nie wydaje mi się, żeby z wiekiem ubywało elastyczności i możliwości uczenia się. Przynajmniej, mnie osobiście nie ubywa. Co nie znaczy, że nie widzę problemu w swoich relacjach z wiedzą. Najbardziej oczywistym problemem jest czas. Mając lat naście poświęcałam na naukę ki...